poniedziałek, 6 kwietnia 2015

W OBJĘCIACH ZAPOMNIENIA



Recenzja filmu "Motyl Still Alice" (2014)


Julianne Moore już wielokrotnie w swojej karierze udowodniła nam, że trudnych ról się nie boi. Tym razem wciela się w postać pięćdziesięcioletniej Alice Howland, która dowiaduje się, że postawiona diagnoza odbierze jej wszystko, co ma.

Alice to wykształcona i zaradna kobieta, której życie śmiało można by uznać za udane. Ma kochającego męża, trójkę wspaniałych dzieci i pracę, którą przynosi jej satysfakcję. Niestety, dotychczas elokwentna, zaczyna mieć coraz większe trudności z prowadzeniem wykładów. Zaniepokojona, czym prędzej udaje się do lekarza. Diagnoza zmienia jej życie w koszmar. Wczesne stadium choroby Alzheimera brzmi dla niezależnej Alice jak wyrok śmierci. Ceniona pani profesor zdaje sobie sprawę, że wkrótce choroba uniemożliwi jej pracę, a z czasem również samodzielne funkcjonowanie.

"Motyl" pokazuje jak choroba Alzheimera odziera człowieka z resztek godności. Przedstawia kolejne stadia destrukcyjnej choroby i jej wpływ na Alice i jej bliskich. Obserwujemy cierpienie jej córek, których Alice z czasem nie poznaje oraz smutek w oczach męża, gdy jego żona po raz kolejny zadaje mu to samo pytanie. Ich miłość i cierpliwość nie są jednak w stanie poprawić stanu ich ukochanej. Wiedzą, że zostaną przez Alice zapomniani i staną się dla niej zupełnie obcymi ludźmi.

Chociaż film lepiej przedstawia targające bohaterką emocje, to jednak książkowy pierwowzór Lisy Genovy przybliża nam więcej wątków i szczegółów, których w dziele Glatzera i Westmorelanda niestety brakuje. Dzięki książce dowiadujemy się, co myśli główna bohaterka i jak sama przeżywa rozwój choroby. Film przedstawia nam dodatkowo inne punkty widzenia, lecz mniej uwagi przywiązuje do odczuć samej chorej, które pozwalają lepiej zrozumieć dramat rozgrywający się w jej jeszcze świadomym umyśle.

Julianne Moore po raz kolejny wykreowała odważną postać. Pokazała nam cierpienie świadomej swego położenia kobiety oraz jej zagubienie w obcym dla niej świecie. Do swojego stanu podeszła bardzo racjonalnie, czasem nawet z niego żartując. Alec Baldwin w roli cierpliwego męża również wypada nienagannie. Najsłabszym punktem filmu znów okazała się Kristen Stewart, która jako najmłodsza z dzieci, swoją mimiką po raz kolejny nie przekazała żadnych emocji.

Choć temat choroby nigdy nie należy do prostych, to jednak nie należy go unikać. Wielu z nas nie zdawało sobie pewnie sprawy z tego, jak straszną chorobą jest Alzheimer. Utrata pamięci wiąże się z utratą samego siebie. Bez wspomnień i bez świadomości kim jesteśmy, stajemy się dla siebie obcymi ludźmi. Sama Alice w jednej z rozmów z mężem wspomina, że wolałaby chorować na raka. Bo choć żadna z chorób nie wnosi do naszego życia niczego dobrego, to jednak nie każda od razu odbiera nam wszystkiego, na co pracowaliśmy całe życie.

MOJA OCENA: 8/10

Paulina Leszczyńska
 Miss_Joker (Filmweb)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz