Recenzja filmu "Niezłomny" (2014)
Kiedy Angelina ogłosiła, że oficjalnie rezygnuje z aktorstwa
i postanawia stanąć po drugiej stronie kamery, kwestią czasu było pojawienie
się jej debiutanckiej produkcji. Jej wkład w stworzenie „Niezłomnego”
zaowocował nominacją do nagrody Critics’ Choice oraz Oscarów w mniej istotnych kategoriach. Znani prawie wszystkim kinomanom Ethan i Joel Coen
odpowiedzialni byli natomiast za scenariusz. Przy tylu znanych nazwiskach nie
mogło być miejsca na błędy, niestety, momentami jest się do czego przyczepić.
Wybuch wojny niespodziewanie przekreślił plany milionów
ludzi na całym świecie. Zupełnie nie przygotowani do walki mężczyźni ruszyli do
boju, by ginąć za ukochaną ojczyznę. Wielu zostawiło zrozpaczone żony i dzieci,
matki i ojców, czy rodzeństwo i przyjaciół.
„Niezłomny” to opowieść o losach życia Louis’a Zamperiniego
(Jack O’Connell), biegacza olimpijskiego, którego kariera została przerwana
przez wojnę. Włoch z pochodzenia, ruszył do walki wraz z resztą Amerykanów.
Będąc dzieckiem, dużo rozrabiał i był gnębiony przez swoje obce
pochodzenie. Dzięki starszemu bratu zaczyna biegać i okazuje się w tym
nadzwyczaj dobry. Wkrótce dostaje się do drużyny biegaczy, a jego sportowa
kariera nabiera tempa. Już jako dorosły startuje na olimpiadzie i zgarnia
najwyższe możliwe wyróżnienia. Te dobre czasy wspomina, gdy jego samolot lecący
nad bezkresnym oceanem, nieubłaganie zbliża się do tafli wody.
Z katastrofy oprócz Zamperiniego ratuje się jeszcze dwóch
towarzyszy - Phil (Domhnall Gleeson) oraz Mac (Finn Wittrock). Kilkadziesiąt
dni na oceanie zdążyło bardzo ich osłabić. To, że polowali, nie ulega
wątpliwości, jednak sposób, w jaki udało im się schwytać rekina był, lekko
mówiąc, dość niewiarygodny. Wyczerpany rozbitek nie byłby chyba w stanie w taki
sposób upolować wielkiej ryby.
Po długim czasie dryfowania, ich ponton odnaleziony zostaje
przez siły japońskie. W tym momencie film zaczyna się rozkręcać. Choć wydawało
się to niemożliwe, sytuacja bohaterów tylko się pogarsza. Japończycy nie mając
litości dla wrogów swojego kraju, nie szczędzą jeńcom batów.
Po pewnym czasie Louis Zamperini trafia do obozu
jenieckiego, gdzie poznaje Johna Fitzgeralda (Garrett Hedlund), a także
dziesiątki innych amerykańskich więźniów. Młody Włoch od początku wpada w
konflikt z najważniejszym w obozie Watanabe (Takamasa Ishihara), który robi wszystko, by swoich więźniów poniżyć i ukarać
za walkę przeciw Japonii.
Właściwa akcja zaczyna się dopiero w połowie filmu, jednak
pierwsza godzina wcale się nie dłuży, a pozwala widzowi poznać Zamperiniego, a
tym samym lepiej wczuć się w jego losy. Dowiadujemy się dzięki temu, dlaczego
zaczął biegać i jak wyglądało jego życie przed wojną. O’Connell świetnie spisał
się w głównej roli. Gleeson i Wittrock, choć pokazali się w rolach
drugoplanowych, także zostawili w fabule trwały ślad. Ich utrata wagi w dobitny
sposób pokazuje widzowi, z jakimi przeciwnościami zmagali się jako głodni i
osłabieni rozbitkowie.
Garrett Hedlund po raz kolejny pokazał, że świetnie
prezentuje się w wyrazistych rolach drugoplanowych. Zawsze bardzo dobrze
dopełnia drugiego planu. Także w „Niezłomnym” wypadł satysfakcjonująco, choć
nie wpłynął znacząco na fabułę.
Po drugiej stronie staje Takamasa Ishihara, który jako
sadystyczny Watanabe, wypada bardzo przekonująco. Jego mściwość i nieprzewidywalne
zachowanie wzbudza gniew i nienawiść, bo chyba tylko takie uczucia można żywić do tej wyzbytej uczuć postaci.
Ponad dwugodzinny film mija bardzo szybko. Potyczki bohatera
momentami ogląda się z zapartym tchem, a jego nieugiętość i siła, którymi
kieruje się pomimo fatalnego położenia, zasługują na podziw. Nie wiadomo ile
jest w tym filmie prawdy. Coś na pewno zostało zmienione, ale Zamperini w
filmie pokazany jako bohater, więc w prawdziwym życiu zapewne także był za niego uznawany.
Pomimo okropnych przeżyć nie poddał się i nie pozwolił złamać w sobie woli walki.
Jako dość początkująca reżyserka, Jolie spisała się naprawdę
dobrze. Choć film pominięty został przy najważniejszych nagrodach, mimo
wszystko zasługuje na uwagę. Wiele osób do sposobu wykonania mogłoby się
przyczepić, ale fabuła, która w filmie jest najważniejsza, wypada bardzo
dobrze. Znakomita gra aktorska i sceny trzymające w napięciu działać mogą tylko
na plus. Uważam więc „Niezłomnego” za film udany i czekam na kolejne filmy
Angeliny w roli reżyserki.
MOJA OCENA: 8/10
Paulina Leszczyńska
Miss_Joker (Filmweb)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz