Recenzja filmu "Papusza" (2013)
"Papusza" to minimalistyczne dzieło oddziałujące na zmysły.
Obok świetnych zdjęć pojawia się także klimatyczna muzyka, która świetnie
wpasowuje się w historię przedstawionego w filmie taboru.
Joanna i Krzysztof Krauze postanowili stworzyć film o
wyjątkowej kobiecie. Bronisława Wajs, bo o niej mowa, była romską poetką,
której talent przysporzył niemało problemów. Jako reprezentantka kultury
niepiśmiennej, od samego początku spotykała się z szykanami ze strony taboru.
Nikt z jej towarzyszy nie był w stanie pojąć, dlaczego tak bardzo zależało jej
na zdobyciu wykształcenia. Cyganom nie było ono potrzebne, a co za tym idzie,
ich żonom tym bardziej.
Sceny z życia dorosłej Papuszy (Jowita Budnik) przeplatają
się z losami jej jako małej dziewczynki. Odbiór filmu byłby znacznie
łatwiejszy, gdyby reżyserowie postawili na chronologię i dzieciństwo poetki
potraktowali jako wstęp do kolejnych wydarzeń. Konsekwentnie trzymali się
jednak swojej koncepcji i do samego końca przeplatali wydarzenia z różnych
etapów życia bohaterki.
Tym, co od razu przykuwa uwagę jest fakt, że film utrzymany
jest w czarno-białej kolorystyce. Zabieg ten nadaje zaprezentowanym widokom
swego rodzaju surowego piękna. Długie kadry przedstawiające polską naturę
umożliwiają lepsze zapoznanie się z miejscem akcji i wczuciem w klimat filmu.
Obserwując przemierzający kraj tabor, odczuwałam pewien rodzaj niepokoju
przeczuwając, że ich spokój to jedynie cisza przed nieuniknioną burzą. Ową
burzą okazuje się wkrótce Jerzy Ficowski (Antoni Pawlicki), obiekt zmartwień
zahukanej Cyganki. Wydając jej prace, skazał Papuszę na potępienie towarzyszy,
którzy nie byli w stanie pogodzić się z ujawnieniem ich największych tajemnic.
Pierwsza część filmu przedstawia ogólny zarys romskiej
kultury i trybu życia Romów. Dzięki czarno-białej kolorystyce, reżyserom udało
się uniknąć kiczu. Przepych cygańskiej tradycji w postaci wielobarwnych strojów
i hucznych biesiad mógłby wypaść tandetnie i nieprzekonująco. Uniknięto dzięki
temu przerostu formy nad treścią, co mogłoby oderwać uwagę widzów od poważnej
tematyki. Choć zdjęcia są piękne, pełnią jedynie funkcję dodatku do najistotniejszej części, czyli historii Papuszy.
Zawężona kolorystyka symbolizować mogłaby także etapy
życia Papuszy. Chociaż jej życie nigdy nie należało do prostych, była jednak
akceptowana przez tabor. Żyła wśród "swoich" w zgodzie i pokoju, do czasu, gdy
Ficowski podjął niewłaściwą decyzję. Wtedy też nadchodzą złe i mroczne czasy dla Papuszy. Poetka zostaje odrzucona przez rodzinę. Cyganie wstydzą się jej i
obwiniają o ujawnienie tajemnic. Nie rozumiejąc, że to nie ona zawiniła,
obarczają ją odpowiedzialnością za wszystkie niepowodzenia.
Jowita Budnik w tytułowej roli spisała się świetnie. Jako
wystraszona i odrzucona kobieta wzbudziła moje szczere współczucie. Najsłabszym
punktem okazał się Antoni Pawlicki. Nie spodziewałam się po nim wiele i też
wiele nie otrzymałam. Jako Ficowski niczym mnie nie zaskoczył. Zagrał
mężczyznę, który w życiu Papuszy odegrał znaczącą rolę, jednak we mnie nie
zbudził żadnych emocji. Dobrze spisał się natomiast Zbigniew Waleryś, który w
roli Dionizego Wajsa, despotycznego męża Papuszy, świetnie przedstawił
złożoność jego osobowości. Jego bohater nie był przecież jednoznacznie dobry
ani zły. Choć tak jak reszta, miał pretensje do żony, w końcu postanowił stanąć
po jej stronie,
MOJA OCENA: 6/10
Paulina Leszczyńska
Miss_Joker (Filmweb)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz