Recenzja filmu "Earl i ja, i umierająca dziewczyna" (2015)
Na co dzień raczej unikamy tematu śmierci. Po co zawracać
sobie nim głowę? Wiadomo, że kiedyś nadejdzie nieunikniony koniec. Nikt nie
mówił, że świat jest sprawiedliwy. "Earl i ja, i umierająca dziewczyna" to opowieść
o olbrzymiej niesprawiedliwości. Choć dzieło Gomeza-Rejona wydaje się z pozoru
lekką i przyjemną historyjką, z czasem nietrudno dostrzec, że jej wydźwięk
niekoniecznie jest tak pozytywny, jak moglibyśmy się spodziewać.
Greg w swoim
liceum jest niczym Szwajcaria z czasów II wojny światowej. Nikomu nie wadzi, z
nikim się też nie zaprzyjaźnia. Nie sprawia problemów i nie przynależy do
żadnej ze szkolnych grup. Unika nawet jedzenia w szkolnej stołówce, by nie
musieć wdawać się z ludźmi w zbędne dyskusje. Jedynym rówieśnikiem, z którym
Greg utrzymuje jakikolwiek kontakt, wydaje się być Earl, określany przez niego
mianem "współpracownika". Razem od czasu do czasu pracują nad wspólnymi
filmami, więc tytuł ten okazuje się w pełni uzasadniony.
Cała, przez lata
wypracowana niewidzialność Grega rozpada się, gdy zostaje zmuszony do przyjaźni
z chorą na białaczkę Rachel. Choć z początku sam przyznaje, że odwiedza ją
jedynie z polecenia swojej mamy, wkrótce przekonuje się do nieznajomej
dziewczyny. Ich wymuszona przyjaźń wkrótce przeradza się w prawdziwą sympatię.
Narracja
prowadzona z punktu widzenia głównego bohatera z początku wydaje się dość
nieoczywista. Lekki i niezobowiązujący wstęp opisujący sytuację Grega zupełnie
nie sugeruje, że do czynienia będziemy mieć z tak wzruszającą i łapiącą za
serce historią. Bohaterowie wykreowani przez pisarza Jessego Andrewsa okazują
się być bardzo dojrzali. Dotyczy to zwłaszcza Rachel, która do swojej choroby
stara się podchodzić z optymizmem i nadzieją. Dni upływają przyjaciołom na
zwyczajnych, codziennych czynnościach. Choć może wydają się dość ekscentryczni,
zasadniczo nic nie wyróżnia ich spośród innych licealistów. Choroba Rachel
przez długi czas wydaje się niejako tylko dodatkiem i tłem całej opowieści.
Dziewczyna ma się całkiem dobrze, uśmiecha się, chodzi na spacery... zachowuje
się jak każda nastolatka w jej wieku. O co więc tyle szumu? Wcale nie wygląda
na tak umierającą, jak wskazuje sam tytuł. Na dodatek Greg wciąż zapewnia nas,
że Rachel wyjdzie z tego cało. Przecież nic jej nie będzie! Otóż w pewnym
momencie zdajemy sobie sprawę, że ich życie w żadnym razie nie jest tak
kolorowe. Zaczynamy współczuć Rachel, która zwyczajnie traci siły. Choroba nie
zna litości.
Historia ta nie
skupia się jednak tylko wokół postaci Rachel i jej pokrytym dziewczyńską
drzewiastą tapetą pokoju. Obserwujemy Grega i Earla kręcących kolejne filmy,
Grega próbującego zaplanować swoją przyszłość... Mamy okazję ujrzeć całkiem
normalne sytuacje z codziennego życia bohaterów. Chociaż tak prosty, film ten
zdecydowanie ma w sobie coś hipnotyzującego. Nie wiadomo, czy przez sporą dawkę
niedorzeczności czy też przez dystans i lekką kompozycję, film ten naprawdę
wciąga!
Film Alfonso
Gomeza-Rejona jest pełen sprzeczności, a tym samym wzbudza w widzu silne,
często skrajne emocje. Śmiejemy się z bohaterami, by już chwilę później
współczuć im i wraz z nimi cierpieć. Jest to pozycja pod każdym względem warta
uwagi. Nie tylko porusza bardzo istotne tematy, ale zwraca również uwagę na
elementy rzeczywistości, których my sami na co dzień nie dostrzegamy.
Powinniśmy nauczyć się doceniać każdą ofiarowaną nam chwilę. Żadna z nich już
nigdy nie wróci.
MOJA OCENA: 8,5/10
Paulina Leszczyńska
Miss_Joker (Filmweb)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz